D: Ministrem czego Pani chciałaby być?

M: Myślę że Ministrem Dobra i Sprawiedliwości pomiędzy ludźmi. Dokładnie w lokalnym sensie - dla dwóch - trzech osób. Żeby nie tylko oglądać na powierzchni społeczeństwa, ale bardziej w środku. Na przykład, jest rodzina i każdą rodzinę państwo pilnowało żeby nie było przemocy i okrucieństwa. Dla tego że teraz wielu rodziców są okrutne wobec ich dzieci. Żeby wszyscy byli nawzajem bardziej przyjaźni.

D: Raczej Ministrem Dobra? To Pani się uda?

M: Myślę że w nasze czasy to niemożliwe.

D: Ma może Pani umiejętności do tego? Przyjść i uczynić ludzi miłymi?

M: Myślę że tak. Możliwe tak działa wychowanie. Została wychowywana przez dziadków - są mądrzejsze niż rodzice napewno. Mogę rozwiązać lub usunąć dowolny konflikt.

D: Czy udało coś takiego na praktyce?

M: Tak, ale zawsze byłam winna. U tych osób teraz jest wszystko w porządku, jednak jestem winna. Choć może nie ma innego sposobu na to.

D: Minister ma inną skalę. Co było by pierwszym pomysłem?

M: Myślę że jakież spotkania, eventy, gdzie mogą być dzieci. To działa na dorosłych psychologicznie. Dla tego z początku masowe eventy.

D: Ile osób mniej - więcej?

M: Nie mogę powiedzieć. Wejście dla wszystkich… Tysiące.

D: Co tam dzieje?

M: Ktokolwiek może opowiadać idee o dobrych relacjach pomiędzy ludzi. Nie nawiązać a żeby każdy mógł coś zaproponować, pokazać własny punkt widzenia.

D: Na co?

M: Jakie oni mają spojrzenie na społeczeństwo dziś, relacji. Co trzeba wymienić. Kiedy jedna osoba tylko mówi to nie działa.

D: Z kim Pani ma pracować jako ten Minister?

M: To jest skomplikowana sprawa. Powinny być różne osoby z różnymi kompetencjami. Najważniejsze to są najbliższe. Tak jak prawa i lewa ręce są.Na przykład, nie mam talentu do przekonania. No i potrzebna taka osoba do organizacji. Teraz ważne są relacje biznesowe, polityczne. Też musze być osoba która szybko może nabyć co potrzebujemy. Lub inne rzeczy które nie potrafiłabym zrobić sama. Znaleść miejsce do spotkań, zgody.